piątek, 24 kwietnia 2009

Mesjasz cz. 2

Witam!Na początku pragnę Was wszystkich przeprosić serdecznie, ale naprawdę nie miałam czasu przez kłopoty rodzinne :(.Teraz będę wpadać dużo częściej. OBIECUJĘ!! :* :)

-Hej Danny!
-Cześć. Co masz dla mnie?
Stella uśmiechnęła się.
-Masz nie lada zadanie. Proszę.-wręczyła Messerowi słaby odcisk. Danny chwilę przypatrzył się.
-No rzeczywiście wyzwanie. No, ale z pomocą Adama coś może wyczarujemy.
-OK….no zapomniałabym! Jeszcze masz tutaj włókno i włos. Do zobaczenia.
Kiedy w końcu Taylor uporał się ze zdjęciem ciała z krzyża pojechał do laboratorium trochę odpocząć. Ledwie wszedł do samochodu, a poczuł ogarniające go zmęczenie. Gdy wszedł do lab dorwała go Jenny. Taka blondyna cukierkowa, rozpieszczona księżniczka bardzo upierdliwa i za wszelką cenę próbująca zdobyć Mac’a. „Czego ona znowu chce?” pomyślał.
Nie dość, że był zmęczony (choć nie minęła siedemnasta) to jeszcze rozbolała go głowa. Jenny podeszła z denerwującym sztucznym uśmiechem.
-Cześć przystojniaku…- powiedziała zalotnie.
-Co jest Jenny?- spytał oschle ignorując jej zaloty.
-A nic tak tylko chciałam o coś spytać…- odparła ignorując ironiczny grymas na twarzy Mac’a.
-Może poszedłbyś ze mną na romantyczną kolację, hm?- puściła do niego oko i zrobiła minę niewiniątka. „Cholera !Jak z tego wybrnąć?!” Zaczął gorączkowo układać wiarygodną wymówkę, aż tu nagle z windy wychodzi Stella. Taylor wpadła na rzekomo genialny pomysł.
-Hej Stella!- zawołał.-Chodź na chwilę!
Gdy ta do nich podchodziła Mac zaczął w duchu błogosławić Stelę. Jenny się poirytowała. Nie przepadała za Stellą. Czemu? Bo za dużo spędzała czasu z Taylorem. I-co najgorsze- dobrze wyczuwała te „iskry” między nimi. Które oczywiście wyczuwali wszyscy prócz nich samych. Mimo to „walczyła” dale j o niego.
-O co chodzi?- spytała krzywo spoglądając na Jenny.
-No, podejdź do mnie…- powiedział uśmiechając się filuternie Taylor. Stella podeszłą pytająco patrząc na przyjaciela. Ten objął ją na linii bioder i pocałował w policzek.
-Mamy kochanie jakieś plany na dzisiejszy wieczór, skarbie…?-spytał.-Jenny zaprasza NAS, na kolację…
Bonasera w pierwszych sekundach nie wiedziała o co mu chodzi, ale szybko się domyśliła i zaczęła działać.
-Aha! Mieliśmy iść na kolację we dwoje ,ale możemy zaprosić Jenny…- odparła patrząc najpierw na Mac’a , któremu najwyraźniej bardzo ulżyło i na Jenny starającej ukryć swoją złość.
-Nie, nie. Nie psujcie sobie planów….Ehm… to ja już pójdę, coś mi się przypomniało. Pa…-odparła z udawaną słodyczą w głosie i odeszła.
Na twarzy Mac’a pojawił się triumf. Stella spojrzała na niego wyczekująco.
-Co?- spytał czując jak Bonasera przyszywa go wzrokiem.
-Może mi to wyjaśnisz skarbie.- odparła.
Mac spojrzał na Stellę i głupio się uśmiechnął.
-Ehm…no wiesz…yyy…ona tak znienacka…eeee…no, a że ty przyszłaś to sobie pomyślałem…, że no wiesz…- zaczął się jąkać i plątać słowa przy tym rumieniąc się.
Bonasera widząc jak się chłopak stara wytłumaczyć roześmiała się głośno.
-No co?. Taylor udał oburzonego ,ale po chwili sam się roześmiał. Ból głowy minął jak ręką odjął ,a zmęczenie nie pozostawiło po sobie śladu.

3 komentarze:

  1. Jezu, Dziewczyno, w końcu się doczekałam ^^

    Świetny odcinek. Uśmiałam się :D Cieszę się że rozwijasz wątek Smacked ^^ Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa część, ale się ucieszyłąm :)
    I jeszcze z Smackesem. Czekam na dalszą część

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super. Motyw Smacked rewelacja...
    Cieszę się , że wróciłaś, bo nie mogłam się już doczekać.

    U mnie nowa notka tzn na www.dantana-csi-ny.blogspot.com.

    zapraszam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń